Mazowsze to niezwykła kraina, która miała i ma wielu niesamowitych mieszkańców. Po wycieczce śladami fascynujących niewiast pora przyjrzeć się miejscom związanym z niesamowitymi mężczyznami. Zajrzymy do stołecznego miasta, z którego wydawali polecenia władcy Polski, księstwa mazowieckiego i przywódca pogańskiej rebelii, odwiedzimy także wioskę, w której pałac i… kurniki projektował napoleoński generał, osadę fabryczną zarządzaną przez krewkiego fabrykanta i miasteczko, w którym urodził się ojciec założyciel państwa Izrael.
WŁADCY, KSIĄŻĘTA I BUNTOWNIK
W tym tygodniu odwiedzimy dwie polskie stolice. Jedną o mało co stolicę, czyli Czersk, poznaliśmy w ubiegłym tygodniu. Dzisiaj pierwsza autentyczna stolica nie tylko Mazowsza, ale i Polski – niedługo, bo od 1079 do 1138 r., ale zawsze, liczy się i to tak, że w preambule miejskiego statutu wpisano wyrażenie Stołeczne Książęce Miasto Płock.
Wzgórze Tumskie to samo serce Płocka. Pierwszy gród obronny powstał w tym miejscu w X wieku za czasów Mieszka I, ale wcześniej prawdopodobnie działała tu pogańska świątynia. Dlatego tak dobrze przyjęło się na tym terenie powstanie Masława, Miecława czy też Mojsława. Dawny cześnik Mieszka II ogłosił się księciem i próbował stworzyć niezależne księstwo oparte na wierze pogańskiej. Chrześcijaństwo było jeszcze wówczas na ziemiach polskich młodziutkie, wciąż żyli ludzie, którzy pamiętali słowiańskich bogów i chcieli do wiary swoich przodków powrócić.
Rewolucja Masława nie odwróciła biegu historii, do grodu w Płocku wrócili Piastowie i stąd rządzili całą Polską – najpierw książę Władysław Herman, a potem jego syn Bolesław Krzywousty. Obaj pochowani są w płockiej katedrze wraz z książętami, którzy po nich sprawowali na Mazowszu władzę przez trzy stulecia.
W podziemiach płockiej katedry wieczny spoczynek znaleźli więc m.in. zmarły w 1247 r. Konrad Mazowiecki, jego wnuk Bolesław II oraz prawnuk Wacław Płocki oraz ostatni książę, który sprawował rządy na ziemi płockiej, zanim została ona włączona do Polski w 1495 r. – Janusz II.
W XIX w. badacze weszli do podziemi płockiej katedry poszukując szczątków Bolesława Krzywoustego i jego ojca, Władysława Hermana. Bolesława poznali ponoć po zniekształconym nosie. Szczątki władców, którzy z Płocka rządzili całą Polską, zostały przeniesione do specjalnego sarkofagu, który dziś można oglądać w Kaplicy Królewskiej. Odkryto wtedy również kości książąt mazowieckich. Nie wystawiono im jednak specjalnego sarkofagu, lecz złożono pod posadzką u stóp władców Polski. Tam też znajdują się do dzisiaj.
GENERAŁ MARZYCIEL
Kilka kilometrów w bok od drogi łączącej Siedlce z Sokołowem Podlaskim leży wioska Patrykozy. Mało kto by o niej słyszał, gdyby nie Teodor Szydłowski, napoleoński żołnierz, a później generał wojsk Królestwa Polskiego, który po klęsce powstania listopadowego usunął się z publicznego życia i stworzył na Podlasiu romantyczną enklawę dla siebie i… swoich włościan.
Posiadłość, którą generał otrzymał w spadku po swoim ojcu (targowiczaninie, co jego syna, byłego adiutanta księcia Józefa Poniatowskiego i weterana spod Lipska zapewne nie napawało dumą), obejmowała dwa folwarki, wioskę, pola, łąki i kawałek lasu. I właśnie tam, obok jednego z dopływów Liwca, Szydłowski rozpoczął w 1832 r. budowanie jednego z najciekawszych do dziś zespołów parkowo-pałacowych na Podlasiu, który nazywany bywa często perłą południowego Podlasia.
Do realizacji swojego planu generał zatrudnił cenionego architekta Franciszka Jaszczołda. Budowa pałacu i okolicznych budynków trwała 11 lat, a z pietyzmem odnowiona, częściowo wręcz odbudowana przez obecnego właściciela rezydencja, określana jest we współczesnych przewodnikach mianem jednej z „najdoskonalszych realizacji architektury dojrzałego romantyzmu w Polsce” czy „przykładem XIX-wiecznego rzadkiego w Polsce stylu neogotyckiego”.
Budowę swojej siedziby Szydłowski rozpoczął od… usypania na podmokłym terenie sztucznego wzgórza, do którego poprowadzono długą rampę z ceglanymi arkadami, obsadzoną później szpalerem grabów. I na tym wzgórzu stanął zadziwiający pałac.
Więcej o tym niezwykłym miejscu można przeczytać tutaj.
KREWKI FABRYKANT Z ŻYRARDOWA
Karol Dittrich senior to jedna z żyrardowskich legend – człowiek, któremu podupadająca osada fabryczna zawdzięczała kolejny rozkwit, choć nie brakuje też opowieści niekoniecznie różowych o przemysłowcu pochodzącym z Lipska. Podobno potrafił na początku tygodnia biegać po domach swoich robotników i wyszukiwać uchylających się od pracy, którym trudno było w poniedziałek rano nie tylko podnieść się z łóżka, ale nawet uchylić powiekę.
Wpadał do domów takich delikwentów, zaglądał pod łóżka i stoły, machał kijkiem za szafami i po kątach, i gonił maruderów do roboty wrzeszcząc:„Blaumontag! Ja Wam dam Blaumontag!”
Powszechnie znaną tajemnicą Żyrardowa są podziemne tunele miejskie. Według miejskiej legendy ciągną się pod całą XIX-wieczną częścią miasta. Początkowo były to kanały wykorzystywane do obróbki lnu. Ale wybudowano też tajemne przejścia między budynkami. I z takich właśnie przejść uwielbiał korzystać Karol Dittrich. Najsolidniej wydeptał posadzkę w tunelu między swoją willą a Kantorem, czyli dawnym budynkiem dyrekcji. Cichaczem przedostawał się z domu do biura i wpadał nagle sprawdzając, czy na pewno wszyscy solidnie pracują.
Kantor to jeden z najciekawszych zabytkowych budynków Żyrardowa. Z zewnątrz surowy, choć imponująco wielki, ma niesamowicie bogate wnętrze. Dębowe boazerie na ścianach, sufity i drzwi obłożone dębowym drewnem, na klatce schodowej żeliwne kolumienki i ozdobna balustrada – cuda. Nic dziwnego, że obiekt z takim wyposażeniem wybrano do polskiego serialu kryminalnego „Archiwista”. Zresztą cała, zachowana niemal w 90 procentach XIX-wieczna osada fabryczna jest nadzwyczaj fotogeniczna i warto ją odwiedzić.
Nie wolno także pominąć kościoła parafialnego pod wezwaniem Matki Bożej Pocieszenia z początku XX w. Kiedy okazało się, że nie wszyscy robotnicy Żyrardowa mogą się pomieścić w jednej świątyni, pracownicy fabryki uradzili, że trzeba wybudować nowy kościół. Żeby robota szybciej została zakończona, robotnicy ustawili się w długi, kilkukilometrowy łańcuch od cegielni w Radziejowicach do placu, na którym budowano kościół. I podawali sobie gotowe cegły z rąk do rąk, żeby jak najszybciej dotarły na miejsce. Tak, według żyrardowskiej legendy, powstała żyrardowska fara.
Budowa neogotyckiej świątyni stojącej w sercu miasta trwała od 1900 do 1903 roku. Na jej budowę wykorzystano ponad 3 miliony cegieł. Okna zdobią witraże samego mistrza Mehoffera.
OJCIEC ZAŁOŻYCIEL IZRAELA Z PŁOŃSKA
Okolice Płońska słyną z malin, a samo miasteczko sławne jest w całym świecie dzięki jednemu ze swoich obywateli. Właśnie tu, 16 października 1886 roku, urodził się Dawid Grin, jeden z ojców założycieli państwa Izrael i jego pierwszy premier – Dawin Ben Gurion.
W Płońsku spędził 20 pierwszych lat swojego życia. Urodził się w domu przy ul. Wspólnej, zwanej niegdyś Kozią. Dziś budynek już nie istnieje, a na jego miejscu powstał skwer im. Ben Guriona z Drzewem Pamięci – niezwykłą instalacją, na której przybysze z Izraela mogą zawieszać „liście pamięci”.
Zachował się dom, w którym młody Dawid Grin mieszkał do 1906 roku – to kamienica przy płońskim rynku, czyli budynek przy placu 15 sierpnia 21A, tak zwana Bengurionówka, na szczycie której zapisana jest data 1780. Do niedawna działała w tym miejscu kawiarnia Kaprys serwująca słynną nie tylko wśród mieszkańców Płońska, ale i w całym powiecie paschę – tradycyjny żydowski deser.
Na szlaku Dawida Ben Guriona w Płońsku, czyli – szerzej – żydowskiej przeszłości miasta znajdują się również: lapidarium przy ul. Warszawskiej i miejsce dawnej synagogi przy ul. Warszawskiej 5 oraz budynek dworca kolejowego, z którego pod konie 1942 roku Niemcy wywieźli Żydów z getta w Płońsku do obozu zagłady Auschwitz Birkenau.
W płońskim getcie, w rejonie ulicy Warszawskiej i Zielonego Rynku, Niemcy zgromadzili całą ludność żydowską, a była to ponad połowa mieszkańców tego miasteczka, a także Żydów z okolicznych miejscowości. Przeszło przez nie ponad 12 tysięcy ludzi pochodzenia żydowskiego. Dawida Grina od dawna nie było wtedy nie tylko w Płońsku, ale w ogóle na Mazowszu. W 1904 r. przeniósł się do Warszawy, gdzie pracował jako nauczyciel, a dwa lata później wyemigrował do Palestyny.
Skąd wzięli się Żydzi w Płońsku? Pierwsi osiedlili się tutaj już w 1446 roku, a społeczność żydowska rozrosła się i zaczęła się prężnie rozwijać od 1670 roku, gdy król Michał Korybut Wiśniowiecki nadał im przywilej budowania w Płońsku domów, synagogi i… produkowania piwa! To było bardzo ważne i potrzebne zarządzenie, bo o ile w XVI wieku miasto rozwijało się rewelacyjnie, to czas szwedzkiego potopu – 1655-1660 – wyniszczył je jak wiele innych miejscowości Mazowsza – ze 130 domów w mieście ocalało tylko 21! Królewski przywilej nadany 10 lat po szwedzkim najeździe był jak zastrzyk świeżej energii.
Magdalena Walusiak