PODRÓŻE

SARNAKI. RAKIETA V2 NA WIEJSKIM RYNKU

Co tu się wydarzyło? Pośrodku rynku w Sarnakach utkwiło coś zadziwiającego. Tył rakiety? Skąd się tu wzięła? Jakim cudem wbiła się w trawnik i dlaczego (na szczęście!) nie wybuchła? Spokojnie, to tylko makieta. Fragment pomnika upamiętniającego niezwykłe wydarzenia, do których doszło na tym terenie w czasie II wojny światowej. Właśnie tutaj zaczął się wyścig największych światowych potęg o dominację w kosmosie. Przesada? Nawet jeśli, to naprawdę niewielka.

POCISK NA TRAWNIKU

Sarnaki to miejscowość na wschodnich kresach Mazowsza, jedna z ostatnich przed granicą na Bugu z województwem podlaskim. O miejskiej przeszłości świadczy układ urbanistyczny z rynkiem w centrum dzisiejszej wsi. Przedziwnym rynkiem… Zielonym, co jest całkowitym zaprzeczeniem wciąż dominującej w Polsce betonozy. Ale nie tylko ilość roślin i kolor nadziei zwracają uwagę: w trawiastej niecce niedaleko placu zabaw utknęło coś dziwnego. Jakby rakieta wbiła się w trawnik!

Ten charakterystyczny kształt to rzeczywiście tylna część rakiety, a dokładniej – pocisku rakietowego V2. A skoro już uściślamy – nie pocisku, a makiety przedstawiającej pierwszy w historii pocisk rakietowy, skonstruowany przez Niemców podczas II wojny światowej. Makieta jest częścią pomnika upamiętniającego niezwykłe wydarzenia z roku 1944. Napis „Oni ocalili Londyn” budzi dumę, ale też pytania.

NIEMIECKI POLIGON NAD BUGIEM

Grupa niemieckich naukowców pod kierunkiem Wernhera von Brauna od lat 30. pracowała nad bronią tak tajną, że alianci przez całe lata nie mieli o niej pojęcia. Główny ośrodek badawczy działał na wyspie Uznam, w sąsiedztwie miejscowości Peenemünde. Właśnie tam powstał pierwszy pocisk, który osiągnął prędkość pozwalającą na dotarcie do przestrzeni kosmicznej, czyli na wysokość 100 kilometrów.

W 1943 r. wywiad Armii Krajowej odkrył najgłębiej strzeżoną tajemnicę militarną hitlerowskich Niemiec. Informacje o niebezpiecznej broni oraz miejscu jej produkcji dotarły do aliantów. Ośrodek w Peenemünde został zbombardowany, a Niemcy przenieśli swoje prace na wschód okupowanej Europy. Nowy ośrodek doświadczalny powstał we wsi Blizna w dzisiejszym województwie podkarpackim, a pociski wystrzeliwane stamtąd spadały w okolicach Sarnak, gdzie stacjonował (w budynku dzisiejszej szkoły) oddział niemiecki przechwytujący natychmiast szczątki V2.

Dlaczego było to takie ważne? Chodziło o tajemnice technologiczne. Polskiemu wywiadowi udało się zdobyć w 1943 r. informacje o miejscu produkcji nowej broni, ale o tym, jak ona działa, nikt, poza Niemcami, nie miał pojęcia.

BOMBA W STODOLE

Jeden z pocisków wystrzelonych z Podkarpacia wiosną 1944 r. spadł w lasach koło Sarnak i nie eksplodował. Prawdopodobnie upadek na miękki, bagnisty grunt sprawił, że nie zadziałał zapalnik. Rakieta odkryta przez ludzi z oddziału AK została z pomocą miejscowej ludności ukryta i przetransportowana do stodoły w Hołowczycach Kolonii, gdzie rozebrano ją na części i przewieziono dalej, by zbadali ją polscy naukowcy. Wyniki ich badań oraz fragmenty rakiety przetransportowano do Londynu. Tak Brytyjczycy i Amerykanie poznali część niemieckiej technologii.

Ta wiedza nie uchroniła Londynu przed bombardowaniami, ale pozwoliła inaczej zaplanować działania obronne (np. poprzez zniszczenie wyrzutni V2) i zmodyfikować plany walki w hitlerowskimi Niemcami.

PODBÓJ KOSMOSU

Kapitulacja faszystowskich Niemiec i zakończenie wojny oznaczało także przejęcie niemieckich technologii, najczęściej wraz z naukowcami, którzy nad nią pracowali. Amerykanie przechwycili Wernhera von Brauna, a Rosjanie Helmutta Groettrupa, który był jego prawą ręką. Ich odkrycia stały się kamieniem węgielnym rozwoju pocisków rakietowych i badań nad eksplorowaniem przestrzeni kosmicznej.

Makieta rakiety V2 została zamontowana na rynku w Sarnakach w 1995 r., pół wieku po zakończeniu II wojny światowej. Pomnik poświęcony jest wszystkim, którzy brali udział w tajnej akcji zabezpieczania i przetransportowania elementów pocisku znad Bugu nad Tamizę.

W lesie przy drodze S19 z Sarnak do Siemiatycz wciąż można zobaczyć lej pozostawiony przez rakietę V2.

A ludzie do dziś nie nauczyli się, że wojny nie są dla nikogo dobrym rozwiązaniem. Czasem przypominają nam o tym pomniki lub opowieści historyczne.

M.W.

 

Facebook