Na początku był nieduży drewniany dom z kamienną piwnicą i tradycyjnym piecem chlebowym, który przyciągał znajomych z miasta ciekawych, jak powstaje prawdziwy wiejski bochen. W połowie lat 80. XX wieku powstała pieczarkarnia, a w latach 90., kiedy gospodarstwo przekształciło się w firmę organizującą pikniki i inne imprezy, zaczęły pączkować na terenie zagrody kolejne obiekty: stare chaty sprowadzane z Suwalszczyzny, kuźnia, piekarnia, dwa wiatraki z Podlasia, wybudowany od zera młyn z rybaczówką, zagroda dla danieli i… setki malowanych figur drewnianych przeróżnej wielkości. Tak powstał Gościniec Wiecha, który przekształcił się po pandemii w Malowaną Zagrodę – duże gospodarstwo, na którym organizowane są całodniowe zajęcia dla szkolnych wycieczek, wesela, przyjęcia komunijne, letnie festiwale i inne wydarzenia obliczone nawet na kilka tysięcy osób.
Malowaną Zagrodą zarządza syn pana Wiesława, twórcy Gościńca, Jakub. A pan Wiesław, który oddał gospodarzenie młodszym pokoleniom, skoncentrował się na czymś, do czego, jak kiedyś sądził, nie ma talentu, czyli na malowaniu drewnianych rzeźb, których nikt już nie potrafi policzyć. Oraz na zaopatrywaniu spiżarni w samodzielnie wędzone wędliny.
Pieczarkarnia zamiast pizzerii
Malowana Zagroda leży w Kawęczynie, niewielkiej wsi między Tarczynem a Grójcem, czyli w samym sercu sadowniczego zagłębia Mazowsza. To zaledwie 30 kilometrów od Warszawy, czyli wystarczająco blisko, by dzieci jadące autokarem z wielkiego miasta nie znudziły się podróżą i miały siły na cieszenie się zabawą na świeżym powietrzu i kontaktem z prawdziwymi kozami, kurkami i danielami.
Pierwsza działka w Kawęczynie należała do rodziny od pokoleń, o czym świadczą królewskie nadania i carskie ukazy, niestety bez pieczęci, bo lekkomyślny kuzyn wymienił je w dzieciństwie na kapsle. Najstarszy dokument własnościowy z rodzinnego archiwum pochodzi z drugiej połowy XVIII wieku!
Rodzice pana Jakuba, zanim osiedli na gospodarce po babce, skończyli studia i zjeździli kawałek świata, a z USA przywieźli marzenie o otwarciu rodzinnej pizzerii. Niestety, połowa lat 80. ubiegłego wieku to nie był jeszcze czas i ustrój na włoskie plany (pierwsza pizzeria w Warszawie powstała dopiero w latach 90.), dlatego skończyło się na pieczarkarni. Dziś ten duży parterowy budynek z trzema salami, w których równie dobrze można poprowadzić warsztaty dla trzech kilkudziesięcioosobowych grup, jak urządzić przyjęcie weselne, jest sercem gospodarstwa. Poza setkami obrazów kupionych na „starociach”, drewnianych figurek i malowanych naczyń zawiera też sentymentalną rodzinną pamiątkę: początek oszałamiającej kolekcji pana Wiesława, od której zaczęło się to całe zbieractwo. Jest to korzeń znaleziony podczas rodzinnych wczasów na plaży w Mielnie, kiedy Jakub miał zaledwie roczek. Korzeń leży dumnie na kominku i przypomina, że kiedyś było tu dużo mniej rzeczy.
Jak powstaje chleb
W latach 90. zmienił się ustrój i upodobania klientów – zamiast pieczarek ludzie zaczęli oczekiwać imprez na świeżym powietrzu: pikników, biesiad i… warsztatów dla dzieci w wieku przedszkolnym i szkolnym. Oryginalny piec chlebowy wciąż przyciągał uwagę i to od niego zaczęło się organizowanie zajęć noszących od początku lat 90. tytuł „Od ziarenka do bochenka”. Z czasem w gospodarstwie pojawiły się maszyny rolnicze, piekarnia, w której można poznawać rodzaje ziarna, popracować na żarnach i dowiedzieć się, jak powstaje chleb.
Pikników jest już coraz mniej, za to warsztaty do dziś cieszą się ogromnym powodzeniem. Organizowane są sezonowo, kiedy dzieci w wieku przedszkolnym i szkolnym wyruszają na wycieczki – jesienią integracyjne, a wiosną pozwalające poczuć zbliżające się wakacje. Warsztaty odbywają się także w grudniu, choć mają nieco inny charakter. W Malowanej Zagrodzie można wtedy zapoznać się z mazowieckimi tradycjami świątecznymi, wykonać własnoręcznie stroiki i pierogi wigilijne, spotkać się z Mikołajem (wciela się w niego pan Jakub, ale nie zdradzajcie tej tajemnicy najmłodszym!) i wziąć udział w kuligu, jeśli spadnie śnieg, lub przejechać się wozem.
Nawet podróż po terenie zagrody jest ciekawą przygodą. To naprawdę spory kawałek świata, na którym poza dawną pieczarkarnią i piekarnią można odwiedzić kuźnię, niewielki skansen z malowanymi chałupami, stodołą z bogatym wyposażeniem, zagrodę dla kóz, wiejską kapliczkę z drogą krzyżową, a także las z wydzieloną częścią na wybieg dla stada danieli. Za lasem jest jeszcze łąka ze stawami i kanałkiem melioracyjnym, tyrolką (120-metrowy zjazd!), rybaczówka i młyn zarazem, dwa pięknie odnowione wiatraki – holender i koźlak oraz stara szkoła z ławeczkami, do których dzieci chętnie się wpasowują i zastanawiają się, do czego służyła okrągła dziura pośrodku blatu…
Goście, goście
Latem teren Malowanej Zagrody zmienia się czasem nie do poznania. Na łące wyrastają barwne namioty i sceny, a rzeka Jeziorka niesie przeróżne rytmy muzyczne. W 2024 roku w Kawęczynie odbyła się czwarta edycja ekologicznego Restiwalu Nowej Ziemi. Tak, Restiwalu, to nie literówka.
Czasami teren wynajmowany jest na przeróżne wydarzenia z własną obsługą i programem. Generalnie nie ma tu noclegów, ale czasem gospodarz zgadza się na niestandardowe prośby, jak ta, kiedy ojciec z córką chcieli sobie zrobić survival nocując nad stawem w rybaczówce. W połowie nocy zapukali do właściciela przerażeni i zziębnięci: w drewnianym budynku myszy tak harcowały, że nie dały gościom zmrużyć oka 🙂
A skąd biorą się kolejne figury malowane przez pana Wiesława? Podobno jest ich już 600. A może nawet więcej? Wykonuje je w chwilach natchnienia zaprzyjaźniony rzeźbiarz, a ich kolorowaniem zajmuje się nadal twórca gospodarstwa. Pierwszych kilka pomalowali wynajęci artyści z ASP, którzy tyle policzyli sobie za każdą godzinę pracy, że pan Wiesław najpierw złapał się za głowę, a później postanowił ubarwiać wygląd rzeźb własnoręcznie. I okazało się, że jednak ma do tego talent!